Jakiś czas temu otrzymaliśmy kilka zabawek od sklepu internetowego FERA, psiaki eksploatowały je porządnie i przyszedł wreszcie czas na podsumowanie ich użytkowania.
Co dokładnie testowaliśmy?
1. KONG Bounzer w rozmiarze L (20 cm średnicy)
2. Turkusową piłkę z TPR firmy ZOLUX
3. Piłkę firmy TRIXIE z TPR i poliestru z rączką.
Zacznę od zabawki Bounzer, bo zrobiła największą furorę w naszym domu. Fibi gały wyszły z orbit jak ją zobaczyła. Od razu uznała, że to będzie JEJ zabawka i póki jej nie schowałam łaziła z nią i pilnowała, żeby tylko Milo albo Kay nie spróbowali jej podebrać. Po pewnym czasie dała się przekonać i teraz pozwala się nią bawić również chłopakom.
Przede wszystkim jak większość produktów firmy Kong jest bardzo wytrzymała, mimo że wykonana z lekkiej gumy. Intensywnie gryziona i memłana, obecnie ma tylko lekkie wgłębienia od kłów, ale wciąż jest w świetnej formie. Na dole ma taki otworek, który uwalnia powietrze w momencie gdy pies zaciska ją w paszczy i zauważyłam, że psom bardzo się to podoba. Uwolniona z psiego uścisku wraca do swojego pierwotnego kształtu. Posiada uchwyt, dzięki któremu łatwiej nią rzucać, pies może też za niego ją przynosić.
Ja się nawet nią z psami szarpię, choć nie jest to łatwe, szczególnie jak jest już obśliniona bo robi się śliska, ale da się i moje psy to uwielbiają. Muszę przyznać, że Bounzer jest naprawdę wyjątkowy, po pierwsze dlatego, że Kayden nie ma w zwyczaju sam się bawić zabawkami, zawsze przynosi je do mnie, natomiast tutaj duże zaskoczenie - często bawi się nią sam!
Drugi dowód, to Fibi, która aż powarkuje sobie gdy wgryza się w Bounzera i ściska go w paszczy, czego nie zauważyłam przy innych zabawkach :) dodatkowo uznała, że idealnie nadaje się na poduszkę! ;)
Drugim hitem jest turkusowa piłeczka z TPR (kauczuku termoplastycznego). Ja daję wieeelką okejkę za wygląd, bo uwielbiam ten kolor (tak w ogóle, to w sklepie FERA możecie ją zakupić również w pięknym różu!), ale największą okejkę daje jej Milo! To jest jego ulubiona piłeczka, ze wszystkich zabawek, które kiedykolwiek posiadał. Uwielbia ją memłać, co mnie bardzo cieszy, bo pozwala mu to trochę rozładować emocje. Ściskana wydaje taki charakterystyczny dźwięk, którym psom się bardzo podoba. Ma też piszczałkę, jednak umarła ona bardzo szybko, z czego się cieszę, bo Milo tak intensywnie się nią bawi, że oszalałabym z tymi dźwiękami ;) Bardzo łatwo się ją czyści, my używaliśmy jej głównie w domu lub w ogródku, praktycznie tylko do memłania właśnie, więc wystarczyło ją opłukać ze śliny.
Jestem w totalnym szoku, że mimo tak niskiej ceny jest niezniszczalna! (przynajmniej do tej pory). Milo ma stalowe szczęki, niszczy prawie wszystkie zabawki i to w bardzo szybkim tempie, a ta piłka wciąż żyje i ma się świetnie! Za to daję jej największy plus i polecam wszystkim memłaczom.
Testowaliśmy też pomarańczową piłkę firmy Trixie na taśmie. Wykonana jest z TPR, ma średnicę 7 cm i taśmę z poliestru, a całkowita długość zabawki to 29 cm. Mimo, że jest trwała, to jest miękka, łatwo psu ją ściskać w pysku. Takie zabawki wykorzystuję do zabawy z psami w przeciąganie, którą uwielbiają.
Bardzo dobrze trzyma się ją za rączkę, ułatwia to też jej rzucanie do aportowania, natomiast ma jedną wadę. Rączka nie jest zamocowana na stałe, a włożona, więc podczas mocnego przeciągania potrafi wypaść. Wtedy Wy zostajecie z taśmą w ręku, a pies z piłką w zębach... no cóż, przynajmniej obie strony mogą czuć się wygrane :D Dzięki intensywnej pomarańczowej barwie łatwo odnaleźć ją w trawie podczas szaleństw na zewnątrz. Jako sama piłka również jest wytrzymała, a psy chętnie się nią bawią. Była chyba najmniej eksploatowana ze wszystkich trzech, więc wciąż wygląda jak nowa :) Jest też bardo łatwa do czyszczenia.
Jako dowód na moje słowa załączam zdjęcie zabawek z dnia dzisiejszego, po ponad miesiącu użytkowania :) Wszystkie znajdziecie na stronie sklepu www.fera.pl w naprawdę korzystnych cenach.
Bardzo dziękujemy FERA za możliwość przeprowadzenia testów, dzięki którym odkryliśmy nasze nowe hity wśród zabawek :)